Statystyka w psychologii

..:Po co psychologom statystyka:...

Pierwsze zdanie miało być o stosunku studentów psychologii do przedmiotu ze statystyki. Cóż, zwykle jest to co najmniej niepokój ("czy sobie poradzę") albo sceptycyzm ("po co mi to"). I to widać. Spora część studentów psychologii jest studentkami, a my dziewczyny mamy jakiś taki lęk przed matematyką. Nie wiem, czy jest on kulturowy, ale najlepiej byłoby przy nauce statystyki zapomnieć o płci. Łatwo powiedzieć...

Tak, wielu studentów zwyczajnie narzeka, że w trakcie studiów muszą zaliczyć ten przedmiot - dla nich kompletnie niepotrzebny na tym kierunku. Wygląda to tak, jakby w programie studiów na filologii angielskiej należało odbyć praktyki w prosektorium. Statystyka w psychologii? Jeśli ktoś chce pomagać innym, to po co mu matematyka? Trochę to rozumiem, ale jeśli ktoś wyłącznie chce nieść pomoc innym, np. pracować w domu dziecka czy opiekować się osobą starszą, to 'bardziejszym' rozwiązaniem jest wybrać kierunki lub kursy z pracy socjalnej? Przecież żeby jeździć samochodem wcale nie trzeba kończyć politechniki. Ta statystyka na studiach z psychologii jest potrzebna - spróbuję to uzasadnić.

Psychologia to nauka - z tym zdaniem zgodzą się wszyscy... prawie. To 'prawie robi różnicę'. A jest ona dość pokaźna. Dla mnie to nie rzadkość z jednej strony lekceważące miny nie-psychologów, zwłaszcza tzw. "ścisłowców" - matematyków, fizyków, informatyków, inżynierów, a z drugiej strony lekki przestrach, że ich się przejrzało na wylot. Ścisłowcom naprawdę trudno oddzielić potoczną psychologię życia codziennego od tej naukowej. Psychologię kanapową może uprawiać każdy, bo przecież mamy emocje, mamy umysł, więc można wyciągać wnioski i generować teorie. Czy to będą 'dobre' teorie? Różnie z tym bywa - to, co działa na Olę niekoniecznie musi działać w przypadku Ewy. Do tego dochodzą różnice w płci, wieku, statusu socjoekonomicznego, rasy.
Czy słuchanie muzyki klasycznej poprawia iloraz inteligencji? Jeden powie, że tak, drugi powie, że lepiej mu się uczyć przy Cradle of Filth, a trzeci, że w ciszy. Tworzenie teorii to bardzo ludzkie zajęcie, ale trzeba ją później zweryfikować - sprawdzić, czy działa, co działa, jak działa, a może działa, bo działa coś innego, i to działanie jest spowodowane przez właśnie nie to, itp. Naukowa psychologia opiera się na badaniach, a nie na kanapowych spekulacjach, choć może się od nich zacząć.

Przez bardzo długi czas zjawiskami psychicznym zajmowała się filozofia. Sama psychologia zaczęła wyodrębniać się jako samodzielna dziedzina wiedzy całkiem niedawno i dodatkowo z kiepską nazwą. Psyche oznacza ''dusza'', co w kontekście procesu przemiany psychologii w biologiczną naukę o mózgu, brzmi romantycznie i zarazem nieźle myli. Psychologia nosiłaby inną nazwę, gdyby wyodrębniła się nie z filozofii, a z biologii. Tyle, że mleko się już rozlało.

Aby zasłużyć na miano ''nauki'', obszar działalności umysłowej człowieka musi spełniać pewne kryteria. Dwa z nich to metoda badawcza - w psychologii jest to chociażby eksperyment - oraz możliwość weryfikacji twierdzeń. Zainteresowanych innymi kryteriami naukowości odsyłam albo do wykładu z metodologii w naukach społecznych (wersja soft) albo już prosto do filozofii nauki (wersja hardcore). Metodologia odpowiada na pytanie, jak i czym zbadać dane zjawisko. Statystyka odpowiada na pytanie, jak zinterpretować wyniki. Metodologia pokazuje narzędzie np. jak zbudować test, albo jaki plan eksperymentu wybrać. Statystyka nadaje psychologiczną twarz tym cyferkom. To jest tak z grubsza - później okaże się, że statystyka i metodologia mogą się nieco mieszać i nawzajem wyznaczać kierunek działania.

Wychodzi na to, że narzędzia, jakie pozwalają psychologii mierzyć wyjaśniane przez nią zjawiska znajdują się w statystyce (i w metodologii). Psycholog, który poleca nowatorską terapię stresu w pracy poprzez uprawę ogródka w weekend, musi udowodnić, że to naprawdę działa. Nie tylko na dwóch pacjentach. Psycholog, który uważa, że wśród dziewcząt w wieku szkolnym wpływ na pamięć roboczą podczas wykonywania operacji matematycznych ma lęk, musi uzasadnić tę prawidłowość. Psychologia to też nie matematyka - tutaj dowody nie są jak szlaczki na tablicy, więc z pomocą przychodzi statystyka. I również metodologia - aby wiedzieć, jak przeprowadzić badanie, czy wyniki można uogólnić na wszystkich, czy rzeczywiście mierzymy to, co chcemy zmierzyć, etc. Statystyka i metodologia pozwalają poddać próbie ogniowej twierdzenia psychologiczne powstałe na kanapie.

Nie wystarczy powiedzieć, że ''ustawienia Iksińskiego" pomagają, a mechanizm wzorów iluzorycznych opiera się na potrzebie domknięcia poznawczego. Dobry psycholog: i badacz, i psychoterapeuta (ten to z korzyścią dla zdrowia pacjentów i swojej reputacji zawodowej), wie, czy i w jakich okolicznościach stosowane metody rzeczywiście odnoszą skutek, a nie są pobożnym życzeniem. To dlatego obowiązkowym kursem studiów psychologicznych jest statystyka.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Adrian Moczyński pisze...

Świetnie napisany artykuł.

Adrian Moczyński pisze...

Niestety ja takimi rzeczami się nie interesowałem, ale myślę, że jest coraz więcej osób które decydują się do odwiedzenia psychologów. W sumie ja również czasami zaglądam do gabinetu https://dominikhaak.pl/ gdyż chcę, aby było normalnie.

Lilianna Jarmakowska-Kostrzanowska pisze...

A dziękuję ślicznie :-)